Klęska urodzaju mnie dopadła.
Odkąd robótkuję, ciągle brakowało mi w Białymstoku spotkań kreatywnych ludzików, takich jak dawne Stonkowo, gdzie można było się ponatychać, poinspirować, pouczyć i pozazdrościć innym umiejętności.
A teraz - trzy na raz :D
W czwartek byłam na pierwszym spotkaniu
Koła Gospodyń Miejskich. Dziś lecę znowu. Koło na razie się rozkręca, ale myślę, że stworzymy coś naprawdę fajnego. Jakby ktoś był zainteresowany, to wstępna godzina spotkań została ustalona na 18.00 , w poniedziałki.
Na sobotę na spotkanie
Fiubździu zaprosiła mnie na spotkanie, ale na drugi koniec miasta. Bliżej mi było na
Drutu-Tutu do Labalbalu. Szkoda, że w Labalbalu było nas tak mało. Czułam zdecydowany niedosyt :)
Tak czy owak, natychłam się konkretnie, popełniłam osobiście pierwszą skarpetę na drutach :D Nawet z piętą. Wydaje się noszalna, ale pokażę jak dorobi się towarzysza. Na skarpecie złamałam drut , na szczęście to był akrylowy flair z KP, Żakontraktowany naprawił i mam teraz jeden drut 6 mm krótszy od drugiego. Może to będzie motywacja, by zaczac wymieniać Flairy na metalowe? Cudne są te akryle, ale dźwięki wydają z siebie wcale nie relaksacyjne :/
Szukając wzorków na cienkie skarpetki odkryłam
knitty.com. Hmm, a ja myślałam, że Raverly to kopalnia bez dna. Przepadłam.
TAKIE chcę. Ale to może później :D
Dziś bez zdjęć, same gadka szmatka. Buuuziak.