niedziela, 26 lipca 2009

Odkurzam z rozmachem

Zakurzyło mi się tutaj, ale zrywam pajęczyny i wrzucam jakieś fotki :) popsuła mi się karta do aparatu, urwały się jej ząbki, dlatego nie mogłam zrobić zdjęć... Teraz cztery LO zupełnie od czapy i dwa zapiśniczki. Też "sztuka dla sztuki







piątek, 10 lipca 2009

Wolny dzień miałam :D

Tak dość niepodziewanie mi wyskoczyło wolne. Przez zmianę oprogramowania nasza strona do jutra będzie nieczynna. Co za tym idzie- eliance przepadł dyżur w pilnowaniu biznesu :D

Jak żem mogła wykorzystać wolny czas hłe hłe


Oskrapowałam sobie rodziców :D Ot tak, bez jakiegoś szczególnego przeznaczenia. To będzie początek mojej kolekcji LO. Coś czuje, że to nie jest pusta deklaracja.




Kartka imieninowa dla cioci i wujka



Poza tym powstało sporo szmelcu, nie będę się chwalić bo nie ma czym

Karteczka dla jednej chorej i COŚ

Karteczka jest dla jednej naszej chorybzdy, która leży w szpitalu i trzeba mocno trzymać kciuki, żeby wróciła do nas jak najszybciej :* Motyl jest najbardziej wypasiony- stemplowany, embossowany, wycinany ręcznie nożykiem i pociągnięty Glossy :D full wypas co nie? :D






Czajnik to prezent. Ma być osłonką na kwiatki lub wazonem, jak sobie nowi właściciele będą życzyć. Czajnik o tyle ważny, ze nie decupażowałam całe wieki :D



środa, 8 lipca 2009

Karteczkowo znów

takie tam różne :)
Ta zielona to moje próby z samodzielnym bardwieniem papieru akwarelami, wg kursu Sasilli.
Nawet nieźle wyszlo :)










Karteluchy mozna kupić w Decobazaarze :) zapraszam

czwartek, 2 lipca 2009

Prosto, ale z kolorem

kartka gratulacyjna dla Karolinki. Koty to reprodukcja znanej grafiki Rosiny Wachtmeister na serwetce ppaierowej, naprasowywane na papier. Bez dodatków, za to z dużą dawką dobrej energii :)




Ps. Kocham serdecznie prace Rosiny. TUTAJ możecie obejrzeć więcej :)

środa, 1 lipca 2009

Zmokła kurka internetowa

Dostałam w pracy nową ksywkę :D

W Białymstoku dziś było gigantyczne urwanie chmury. Wszystkie ulice miasta zamieniły się w rwące potoki i rzeki. Woda wlewała się do samochodów, autobusów, zalewała silniki. Nigdy czegoś takiego nie widziałam.






Tak, ten film zrobiłam JA. Możecie sobie wyobrazić jak wyglądałam, kiedy wróciłam do redakcji. Mokre miałam nawet majtki. Ale jest film, jest news, się dzieje. Taki lajf

Więcej o dniu cudów i przekleństw przeczytacie TU