Jesień to moja ulubiona pora roku. Powietrze smakuje i pachnie liśćmi, kasztanami i jabłkami. Można nosić już szalik , a jeszcze nie trzeba kurtki... (kocham szaliki).
Kto mnie zna, wie, że nienawidzę gotowania. Serdecznie. Ale.. jakoś tak ostatnio zaczęłam eksperymentować w kuchni. Katasiaczek twierdzi, ze dorastam, może... Nie wiem, chyba to moje pragnienie regularnego trybu życia się odzywa. Z naszą pracą tak prosta sprawa jak wspólny obiad urasta do poziomu zaplanowanego zadania, przedsięwzięcia logistycznego wręcz.
Bawimy się w to wspólne gotowanie, w testowanie nowych rzeczy, grzebiemy na forach i blogach kulinarnych. I już nie marnujemy czasu :)
Na nasze pyszności zmontowałam zeszycik. Nie jest to może dzieło sztuki, ale kiedy kupiłam ten papier, wiedziałam, co z niego powstanie. Nadal oswajam BIA, już nam lepiej razem. Mój model jako postawka pod zeszyt.
To co nam wychodzi z naszych zabaw :) Deserek wg. przepisu Pascala i gruszeczki w zaewie miodowej mmm. Właśnie stygną powidła śliwkowo- czekoladowe. Tak , tak, rozpusta.
środa, 30 września 2009
niedziela, 6 września 2009
Kerfur oł je
Dziś był jeden z tych cudownych dni, które ładują akumulatory na całe miesiące.
Zaczęło się niewinnie, od targów rzeźby ludowej i rękodzieła, na których może nie było zwalającego z nóg rękodzieła i sztuki, za to był pyszny domowy chleb i kiełbasa z dzika, której nie omieszkaliśmy kupić.
Dołączyła do nas M., z która mieliśmy jechać na zakupy. W Carrefour wskoczyliśmy do zoologicznego a tam... trwałą akcja adopcyjna schroniska. M. Zakochała się od pierwszego wejrzenia w tym maluchu. Decyzja została podjęta podczas zakupów i.. z marketu wyszliśmy z psem, smyczą i jedzeniem dla nowego członka rodziny.
resztę dnia spędziliśmy na szwędaniu się po łąkach z maluchem, którego większość czasu trzeba było nieść, bo jest jeszcze malutki. Ale nie przeszkadzało nam to wcale.
A młode zostało nazwane Kerfur, chyba wiadomo dlaczego :D
Na osiemnastkę
piątek, 4 września 2009
Ptaszor i odrobina zdrowia na weekend
Coś tam dłubię, ale mało. Ta kartka powstała na spotkaniu u Wiszki, wieeeki temu. Mało czasu, mało weny, ale nie do końca o to chodzi. Czas zajmuje nam co innego, ale nie powiem co, żeby nie zapeszyć. Poproszę tylko o trzymanie kciuków.
A tutaj nasze jedzonko na weekend :D Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie cyknąć. No nie mogłam. Aż ślinka cienkie. Ukręciłam aż na śniadanko pyszną pastę jajeczną z taką ilością pietruszki, ze aż zgrzytała. Kocham jesień!
A tutaj nasze jedzonko na weekend :D Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie cyknąć. No nie mogłam. Aż ślinka cienkie. Ukręciłam aż na śniadanko pyszną pastę jajeczną z taką ilością pietruszki, ze aż zgrzytała. Kocham jesień!
Subskrybuj:
Posty (Atom)