niedziela, 6 marca 2011

Kaziuki ad.2011

Tak się szczęśliwie złożyło, że memu osobistemu teściu na chrzcie dali Kazimierz, więc gdzież byśmy mogli spędzić Kaziuki jak nie w rodzinnym domu mego Zakontraktowanego Małżonka?

Ja, jako dobra synowa upiekłam tort - chałwowy z musem z porzeczek, kto nie jadł, jego strata :)






Na koniec clou programu - teściowa z teściem wyciągnęli specjalnie dla mnie kołowrotek SPRAWNY!!!
Kochana teściowa udzieliła mi instruktarzu co i jak i uprzędłam samodzielnie pół szpuli krzywizn z turkusowych merynosów ;D

Jak już załapałam o co kaman, to całkiem nieźle mi szło :D Może kiedyś coś udziergam z samodzielnie uprzędzionych nici... ojj fajnie by było.




6 komentarzy:

  1. Eli prawie jak w operze Stanisława Moniuszki "Straszny Dwór". Jest taki moment libretta: "U prząszniczki siedzą jak anioł dzieweczki, kręcą sobie kręcą cieniutkie niteczki..."
    Tyś już nie dzieweczka, ale Pani żona. No, ale przędziesz. Super! Wspaniałe uczucie.

    Tort wygląda smakowicie i jestem pewna, że taki był.

    OdpowiedzUsuń
  2. tort wygląda bosko
    i ten Moniuszko też przeszedł mi przez myśl:)

    OdpowiedzUsuń
  3. tort wyglada na wartego grzechu

    no a kolowrotek.. och i ach

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem zachwycona moja wnuczką i jej pracami! Ewelinko, przerosłaś prababcię Brońcię, babcię Basię i mamę!!! Niech Twoje prace nieustannie przynoszą Ci radość i zachwyt otoczenia!!! Babcia Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Wprost nie wiem, co napisać.........

    OdpowiedzUsuń
  6. A dekorację na torcie to zrobiłaś sama? Wygląda bardzo profesjonalnie...

    OdpowiedzUsuń