niedziela, 6 września 2009
Kerfur oł je
Dziś był jeden z tych cudownych dni, które ładują akumulatory na całe miesiące.
Zaczęło się niewinnie, od targów rzeźby ludowej i rękodzieła, na których może nie było zwalającego z nóg rękodzieła i sztuki, za to był pyszny domowy chleb i kiełbasa z dzika, której nie omieszkaliśmy kupić.
Dołączyła do nas M., z która mieliśmy jechać na zakupy. W Carrefour wskoczyliśmy do zoologicznego a tam... trwałą akcja adopcyjna schroniska. M. Zakochała się od pierwszego wejrzenia w tym maluchu. Decyzja została podjęta podczas zakupów i.. z marketu wyszliśmy z psem, smyczą i jedzeniem dla nowego członka rodziny.
resztę dnia spędziliśmy na szwędaniu się po łąkach z maluchem, którego większość czasu trzeba było nieść, bo jest jeszcze malutki. Ale nie przeszkadzało nam to wcale.
A młode zostało nazwane Kerfur, chyba wiadomo dlaczego :D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudowny słodzaikowy
OdpowiedzUsuńElianko ależ słodziakowy Kerfur. Suuuuper.
OdpowiedzUsuńPiękny jest!
OdpowiedzUsuńKerfur, kochany jesteś!!!
OdpowiedzUsuńA to chłopczyk, czy dziewczynka?
OdpowiedzUsuńCudowny psiak;)
OdpowiedzUsuńo w mordeczkęęęę O_o
OdpowiedzUsuńjaki cudny!
jaki cudny szczeniaczek!!
OdpowiedzUsuńTak bardzoo tęsknię za moją SOnią która została z rodzinką w Polsce i wiele bym dała za psiaka tutaj, ale pfffuuu niestety mogę sobie chcieć..